Spalacz Shape Up. Opinie o słabym produkcie

Od kiedy pamiętam, zawsze miałem problemy z utrzymaniem prawidłowej wagi ciała. Już gdy byłem dzieckiem, odstawałem od reszty moich kolegów i koleżanek w szkole: za wysoki, za wolny, niezręczny i oczywiście za gruby. Moi rodzice oraz ja liczyliśmy na to, że gdy wejdę w okres dojrzewania schudnę. Niestety tak się nie stało. Od zawsze dużo jadłem i niewiele się ruszałem. Gdy byłem dojrzałym mężczyzną stosowałem różnego rodzaju diety, głodówki, cudowne środki i sposoby na odchudzanie. Chciałem podobać się dziewczynom. W swoim życiu najwięcej ważyłem 130 kg przy wzroście 178 cm. Moje BMI wynosiło wtedy dużo ponad normę, byłem po prostu otyły. Szybko się męczyłem, pociłem się przy najmniejszej aktywności, często brakowało mi tchu.

Spalacz Shape Up – opinie czy warto i dlaczego nie

W pewnym momencie mojego życia poznałem wspaniałą kobietę. Nie dość, że była bardzo atrakcyjna i inteligentna, podzielała podobne pasje do moich – fotografię. Nie zwracała na mnie uwagi, byliśmy tylko znajomymi z pracy. Jakiś czas później mój stan zdrowia wyraźnie się pogorszył, miałem wysoki poziom cholesterolu, groził mi zawał. Postanowiłem zmienić swoje życie. Zacząłem zdrowiej się odżywiać oraz ćwiczyć. Waga niestety spadała powoli a ja czułem, że chcę więcej efektów, że potrzebuję wspomagania. Któregoś dnia trafiłem na reklamę Shape Up – reklamowanego jako termogeniczny spalacz tłuszczu.

Tabletki dzięki zawartości dużej ilości składników aktywnych takich jak l-karnityna oraz guarana miały skutecznie i trwale przyspieszyć moje odchudzanie, zwiększyć tempo metabolizmu oraz co bardzo ważne zahamować mój nadmierny apetyt. Z tym miałem największy problem, wciąż chodziłem głodny co wpływało na moje samopoczucie. Tabletki stosowałem regularnie, w dużych dawkach tak jak zalecał producent. Na moje rozczarowanie, nie widziałem żadnych efektów. One najprościej mówiąc nie działały! Czułem się oszukany i zły sam na siebie, uznałem, że żadne suplementy, tabletki i tym podobne to tylko zwykły chwyt marketingowy.

Rekomendacja znajomego uratowała moją wagę

Dwa miesiące temu na siłowni spotkałem starego znajomego. Rozmawialiśmy o starych czasach, o tym jak potoczyło się nasze życie no i oczywiście o ćwiczeniach, diecie i siłowni. Opowiedziałem mu o tym jak jakiś czas temu dałem się nabrać na “cudowne” preparaty wspomagające walkę z tłuszcze. Ten widząc moją zwątpienie i rezygnację polecił mi spalacz Reducer Thermo Extreme. Przyjąłem je tylko dlatego bo kiedyś mieliśmy naprawdę fajny kontakt. Tabletki zawierały w sobie l-tyrozynę, słyszałem kiedyś o jej przeciwtłuszczowych właściwościach. Pierwszy efekt który zaobserwowałem to brak ochoty na ciągłe podjadanie. Nie miałem już tak dużej ochoty na słodycze.

Po kilku tygodniach zauważyłem pierwsze większe efekty, tłuszcz zaczął szybciej znikać a godziny spędzone na siłowni powodowały, że spod warstwy tłuszczu zaczęła przebijać się tkanka mięśniowa. No i koleżanka z pracy także to zauważyła. W całego serca mogę polecić spalacz Reducer Thermo Extreme, bo rzeczywiście przynosi wymierne efekty. Mam więcej siły, łatwiej mi skupić uwagę a przede wszystkim pomógł mi poczuć się pierwszy raz w życiu jak prawdziwy mężczyzna.